środa, 5 stycznia 2011

Krówki, kryzys i geopolityka

Mówi się o lekkim ożywieniu na Wall Street. Ja sądzę jednak, że kryzys jeszcze trochę potrwa, zaś moim kamieniem probierczym są cukierki, a konkretniej polskie krówki.

Ale po kolei. Jeszcze niedawno czymś naturalnym było, że Polacy wyjeżdżający za chlebem do USA przysyłali do kraju dolary w tanich, zielonkawych kopertach. Koperty te zaś były nagminnie otwierane przez polskich listonoszy celem opędzlowania waluty. Sam jako pacholę dostawałem takie listy z dwudziestoma dolarami na urodziny, od świętej pamięci cioci Broni z New Jersey. Bywało w tych zamierzchłych czasach, że doręczycielowi nawet nie chciało się bawić otwieranie pod parą. List był zwyczajnie rozerwany, a potem "na chama" sklejony taśmą. Jakieś półtora miesiąca temu przydarzyła się natomiast przygoda wręcz odwrotna. Moja Przeukochana Żona wysłała mi mianowicie na imieniny kawałek ojczyzny, czyli paczkę z cukierkami. Paczka przyszła po ponad dwóch miesiącach z wyraźnymi śladami wielokrotnego otwierania i zamykania. Nie było to samo w sobie zbyt dziwne, deklaracja celna wypełniana na poczcie wprost poucza, że przesyłka do USA może być "oficjalnie otwarta." Pech zaś chciał, że krówki zostały nadane akurat w okresie, gdy w kilku innych paczkach odkryto bomby. Bardziej jednak zafrapował mnie to, że po konsultacji z moją żoną okazało się, iż co najmniej połowa krówek została zjedzona, o pardon.... przetestowana pirotechnicznie.

Bynajmniej nikomu nie żałuję. Na zdrowie! Zgadzam się jednak z tymi ekonomistami, którzy twierdzą, że trwałe ożywienie gospodarcze w USA może przynieść tylko nowy technologiczno-przemysłowy przełom na miarę powszechnej komputeryzacji. W gruncie rzeczy gdyby chodziło o starsze, bardziej skostniałe społeczeństwo i kraj o dłuższej historii powiedziałbym, że to chyba już koniec. USA to jednak geopolityczny młodziak, a o przykładach innowacyjności i witalności tego społeczeństwa napiszę więcej już niedługo.

2 komentarze:

  1. Pytanie czy krówki zostały zeżarte przez łapczywczych Polaków, nie chcących aby zbyt wiele cennych krówek opuszczało Ojczyznę, czy jednak jak sugerujesz przez niedożywionych, pogrążonych w anemii pracowników US Mail, którym te krówki zapewniły przedłużenie ich nędznej wegetacji o kilka dni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Stawiam na panią z poczty na Świętokrzyskiej, bo wypytywała, co to są te "sweets" z błyskiem zainteresowania niezdrowego. Jako, że te krówki były z Milanówka, trzeba mieć dla niej zrozumienie :P

    OdpowiedzUsuń